Gwara poznańska powstała z wymieszania dialektu wielkopolskiego z zapożyczeniami ze słownictwa niemieckiego. Chociaż najczęściej mówią nią starsi mieszkańcy Poznania, również młodym ludziom zdarza się wplatać pojedyncze słówka gwarowe do codziennej rozmowy. Prezentujemy mały słownik poznańskiej gwary, który warto zgłębić przed wizytą w tym mieście.

Co odpowiedzieć, kiedy poznaniak zapyta: „co chcesz spucnąć”? Może „ajntopf zez chabasem”? Dlaczego zawsze warto mieć przy sobie „bejmy”? I jak zareagować, gdy ktoś na ulicy nazwie Cię „elegantem z Mosiny”? Poznaj wybrane zwroty z gwary poznańskiej i nie daj się zaskoczyć!

Gwara poznańska kulinarnie, czyli regionalne przysmaki  

Poznańska kuchnia, bazująca na prostych składnikach takich jak mąka i ziemniaki, mimo wszystko oferuje całą masę smakowych potraw. Niektóre nazwy lokalnych przysmaków brzmią dziwnie i obco dla osób pochodzących spoza regionu. W wielu poznańskich restauracjach można się natknąć na menu napisane w gwarze – w taki przewrotny sposób poznaniacy ocalają od zapomnienia swój lokalny język.

Poniżej przedstawiamy niektóre poznańskie potrawy i tłumaczymy ich tajemnicze nazwy, aby goście odwiedzający Poznań mogli uniknąć niespodzianek w lokalnych restauracjach, piekarniach czy cukierniach.

Oprócz popularnych pyr z gzikiem, czyli ziemniaków gotowanych w mundurkach z dodatkiem twarożku, kelner może polecić gościom również takie osobliwości, jak:

  • ajntopf zez chabasem (gęsta zupa jarzynowa z mięsem),
  • ślepe ryby (zupa z rozgotowanych ziemniaków),
  • rumpuć (gęsta zupa jarzynowa),
  • szagówki z bedkami i chabasem (kluski ziemniaczane z grzybami i mięsem),
  • zimne nogi lub galart (galareta mięsna).

Od pozycji w menu można dostać zawrotu głowy, jednak to nie koniec komplikacji. Jeśli przypadkiem zawędrujesz na lokalny targ, lepiej wiedzieć wcześniej, czym jest szabel (fasola), redyski (rzodkiewki), świntojanki (porzeczki) albo drzuzgawki (truskawki). Całe szczęście, że warzywa i owoce smakują tutaj tak samo, jak w całej Polsce!

Zobacz hotele w Poznaniu.

Regionalizmy na ulicach Poznania

Odwiedzający Poznań mogą nie wiedzieć, że gdy jadą popularnym tramwajem, tak naprawdę podróżują bimbą. Na przystanku nie czekają na autobus, tylko na łogórka, a w pośpiechu łapią nie taksówkę, lecz dryndę. Nawet zabytki mają tu nazwy oficjalne i swojskie np. Zamek Cesarski, neoromańska posiadłość Wilhelma II, przez poznaniaków nazywany jest Zamkiem Kajzerowskim.

Poznaniacy mają również swoje własne określenia na poszczególne elementy garderoby. Mężczyźni zakładają globusiki (kapelusze), klufty (marynarki) i bindki (krawaty), a kobiety – np. gustowne dyrdoki (spódnice). Jeśli ktoś nazwie kogoś „elegantem z Mosiny”, wcale nie prawi mu jednak komplementu. Wręcz przeciwnie – to regionalne określenie na osobę źle ubraną.

Dobrze jest również pamiętać o innych charakterystycznych słówkach, które wyróżniają poznaniaków w skali całego kraju. Na święta Bożego Narodzenia prezenty w Poznaniu roznosi Gwiazdor. Domownicy chodzą po mieszkaniu w papciach lub laczkach, a po obiedzie zmywają statki. Poznaniacy nie zamykają również drzwi na klucz, ale je zakluczają – ten ostatni zwrot potwierdza popularny stereotyp o oszczędności poznaniaków. Jak widać, dotyczy ona nie tylko pieniędzy (bejm), lecz także słów.

Zainteresowani gwarą poznańską mogą ją lepiej poznać np. w trakcie warsztatów w Rogalowym Muzeum Poznania, które prowadzi słynny Wuja Biniu. Odwiedzający nie tylko nauczą się podstawowych zwrotów z gwary, lecz także dowiedzą się, jak się robi słynne rogale świętomarcińskie. To również świetna okazja na spróbowanie regionalnych słodkości.

Najciekawsze pozycje z gwary poznańskiej wybrała sieć hoteli AccorHotels.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here